Sunday, September 9, 2007

Radio Maryja to jedyna w tej chwili w Polsce rozgłośnia niezależna


[W niedzielnym programie TVN 24, w którym brałem udział - red.] broniłem nie tyle o. Tadeusza Rydzyka, co prawdy. To, co mnie w tej obecnie rozpętanej nagonce - już którejś z rzędu, ale ta wygląda mi jeszcze groźniej niż niektóre wcześniejsze - najbardziej zadziwia, to są dwie rzeczy: przede wszystkim nikczemna kłamliwość tej nagonki. Bo mówi się, że w tych wypowiedziach przypisywanych o. Rydzykowi padły słowa gorszące, skandaliczne, szokujące: "ojciec Rydzyk powiedział, że prezydent to oszust, a prezydentowa to czarownica". O tym, że "oszust" i "czarownica" mówiono jeszcze w piątek o 23.00 w trzecim programie Polskiego Radia i jeszcze się to powtarza, mimo że prof. Jerzy Robert Nowak już we wtorek w "Aktualnościach dnia" wyjaśnił szczegółowo i rzeczowo, że o. Tadeusz nie powiedział o prezydencie, że jest oszustem ani że nie odnosił słowa "czarownica" do pani prezydentowej. To było potem w "Naszym Dzienniku" przedrukowane, ale to się ignoruje. I na tym między innymi polega ta nikczemna kłamliwość. A druga rzecz, która mnie w tej nagonce zadziwia jeszcze bardziej, to udział, włączanie się do tej nagonki środowisk lewacko-antykościelnych duchowieństwa i inteligencji katolickiej. Występują oni z takim listem otwartym do władz kościelnych, w którym piszą: "(...) Ksiądz Rydzyk ujawnił pogardę wobec bliskich. Jako polscy katolicy świeccy i duchowni wyrażamy protest wobec gorszących wypowiedzi, pogardliwych i antysemickich wystąpień..." - takie rzeczy głoszą intelektualiści katoliccy, bo przecież duchowieństwo do intelektualistów należy. Intelektualiści mówią tydzień, a nawet mniej, po tym spotkaniu Rodziny Radia Maryja, po tym spotkaniu tej ogromnej rzeszy, która przyjechała z własnej woli, za własne pieniądze, sama się organizując, sama tam trwając przez tyle godzin. Jestem człowiekiem niewierzącym, jak wiadomo, i zawsze to mówię, ale to jest spotkanie, które mnie chwyta za serce, mnie niewierzącego chwyta za serce, a tych katolickich intelektualistów nie chwyta. Mało tego, że nie chwyta, to robią, co mogą, żeby to opluć. Zaraz potem jednego z organizatorów tego spotkania obrzucają oszczerczymi słowami. Jest w tym jakaś dzika, zaślepiona wrogość wobec waszej rozgłośni, której źródeł pojąć nie potrafię. Nie dziwię się, gdy z taką wrogością spotykam się u pana Aleksandra Smolara. On jest szefem Fundacji Batorego, która jest ekspozyturą pana George’a Sorosa i jego niejasnych celów politycznych na Polskę i niejako jest jego komisarzem. Jeżeli te rzesze, które tydzień temu zebrały się pod Jasną Górą, określa mianem "prostackiego katolicyzmu" Aleksander Smolar, to ja się temu nie dziwię, ale jeżeli w niedzielnej audycji w TVN 24 pan senator Jarosław Gowin, który deklaruje, że jest katolikiem rzymskim wierzącym, mówi to samo, co Smolar, że tę rzeszę trzeba "ucywilizować", to ja tego nie rozumiem. Czy oni nie widzą tego fenomenu, jakim jest wasze radio? I to jest fenom dubeltowy! Bo, po pierwsze: wasze radio jest przecież ośrodkiem i organizatorem wielkiego ruchu społeczno-religijnego w Polsce, powiedziałbym najbardziej dynamicznego ruchu w Polsce, a kto wie, czy dzisiaj i na całym świecie. Ja nie potrafiłbym wskazać równego zjawiska, równego fenomenu. To jest przecież nowoczesne chrześcijaństwo, to chrześcijaństwo, które walczy o odbudowę więzi społecznych, które dzisiejszy świat liberalny niszczy. I to zniszczenie widzi wielu, to widzą też niekatolicy. To jest Ecclesia Militans Moderna. 130 lat temu Leon XIII powiedział, że w Kościele trzeba novis vetera augere, czyli nowymi treściami zasilać nowe dziedzictwo. Bo bez nowych treści to dziedzictwo zwiędnie, a bez oparcia w starym dziedzictwie te nowe treści zwyrodnieją, co zresztą widzimy na olbrzymią skalę dzisiaj. I przecież Radio Maryja to właśnie robi, próbuje novis vetera augere. Łączy się w trudnej niezwykle syntezie dwie rzeczy, które nie jest łatwo połączyć, a zwłaszcza jest niezwykle trudno połączyć je we właściwej proporcji: aktualne treści polityczno-społeczne, które są falą nośną waszego posłania, łączycie z odwieczną treścią dewocyjno-religijną, która jest tym komunikatem, który na tej fali niesiecie. Jak można tego nie doceniać. To widzą i czują ludzie prości, prości, ale nie głupi wcale. A tego nie widzą ci intelektualiści.
A po drugie: czy oni nie widzą, że oprócz tego, iż jest ośrodkiem wielkiego i ważnego ruchu, Radio Maryja to jedyna w tej chwili w Polsce rozgłośnia niezależna, to znaczy działająca poza cenzurą tak zwanej politycznej poprawności, czyli po prostu kosmopolitycznego lewactwa. I to oni chcą zniszczyć w tym swoim liście otwartym i nie mają w zamian nic do zaoferowania. Ale to, co powstało, zniszczyć, to potrafią.
Ostatnia nagonka, ta, która w tej chwili jest w pełnym biegu, stwarza przecież niezwykle groźny precedens. Słusznie wskazywała na to pani prof. Anna Raźny, że widzimy powrót donosicielstwa jako metody zwalczania ludzi politycznie niewygodnych. Jest to takie samo szpiclowanie jak to UB-owskie sprzed pół wieku, z czasów Bieruta, tylko nowej generacji, udoskonalone. Metody są tu bardziej wyrafinowane. Donosicielstwo poczyniło techniczne postępy. Ale to jest ten sam duch. A polscy intelektualiści, katoliccy i niekatoliccy w tym wypadku, zamiast zawrzeć świętym gniewem na samych szpiclów, a przede wszystkim na ich mocodawców, to oni zamiast tego z rykiem wściekłości rzucają się na ofiarę szpiclowania, jaką jest w tym wypadku Ojciec Dyrektor. A jego zwolenników chcą "cywilizować". Czy oni nie widzą, że ta ponura siła, która dziś uderza w o. Tadeusza Rydzyka, jutro uderzy w nich? Zmierza się tutaj do tego, by ludzie bali się otwarcie mówić to, co myślą. Bo wszędzie czuwa "agencja ´ucho´", jak to się kiedyś mówiło. I nie widzą, że to, co spotkało o. Rydzyka, a było to szpiclowanie nauczyciela przez jego słuchaczy, jutro spotka ich na ich seminarium czy wykładzie. A pojutrze spotka to ich gdziekolwiek, w kawiarni, jak powiedzą nieopacznie słowo, albo jakimś towarzystwie, a wreszcie w domu, tak jak było za Bieruta. Tacy są czuli na wolność słowa, ale zaślepiona nienawiść do waszego Radia, dla mnie niepojęta, odbiera im najwyraźniej rozum. Czemu tak skwapliwie gotowi są powielać głos jakiegoś pokątnego donosiciela jako najbardziej miarodajny dla oceny Radia Maryja i jego kierownictwa, a nie to, co wy, Radio, od 15 lat głosicie, w ścisłej ortodoksji, setkom tysięcy, a nawet milionom słuchaczy? To się nie liczy? Liczy się to, co szpicel doniósł. Liczy się głos szpicla jako ostateczne kryterium, jak za Bieruta.
Sprawa Radia Maryja dotknęła także osobę pana prezydenta. Ja nie mogę tu oczywiście do niczego pana prezydenta wzywać ani nic mu radzić, bo mnie przecież o to nie proszono. Ale mogę, jak każdy Polak, zwrócić się do niego z pewną prośbą:
Panie Prezydencie, są w Polsce i poza Polską potężne siły, które za wszelką ceną chcą zdławić Radio Maryja. Siły te przystąpiły znów do ataku, licząc na sprowokowanie Pana do działań po ich myśli. Jako były członek Pańskiego komitetu wyborczego zwracam się do Pana w tej chwili trwogi z usilną prośbą o nieuleganie intrygantom ani głosom ich dziennikarskich donosicieli. Przebrani za świętoszkowatych przyjaciół nie działają oni w polskim interesie narodowym ani dla dobra Kościoła powszechnego, co wielekroć przecież pokazali. Sieją waśń w obozie patriotycznym. To ujawnia ich prawdziwe zamiary. Przepraszam, że mówię rzeczy oczywiste, ale przyszedł czas zamętu, który do tego zmusza. Cokolwiek Pan, Panie Prezydencie, uczyni, ufam, że przyjmie Pan moje słowa jako wypowiedziane w dobrej wierze i w zaufaniu do Pańskiej osoby i do Pańskiego urzędu.

Bogusław Wolniewicz, profesor filozofii,
wypowiedź dla Radia Maryja

No comments: